Jak oddychać podczas morsowania?

Posłuchaj rozmowy Joanny Pachałko z Maciejem Szyszką, który prowadzi treningi oddechowe i mentalne.

Joanna Pachałko

Czy oddychanie w morsowaniu jest ważne? Maciej Szyszka prowadzi treningi oddechowe i mentalne, i właśnie o ten aspekt działalności zapytała swojego gościa Joanna Pachałko.

W najnowszym odcinku podcastu „Co Cię rusza. Morsowanie” rozmawiamy o:

  • roli oddechu w morsowaniu,
  • metodzie Wima Hofa znanego jako Ice Man,
  • tym, czy morsowanie może być swego rodzaju medytacją.

Rozmowę znajdziesz także na: Spotify, Apple Podcasts i Youtube.

Przeczytaj transkrypcję podcastu!

[00:00:13] J. PACHAŁKO: Cześć nazywam się Joanna Pachałko. Jestem creative menedżerką. Pracuje w marketingu marki Multisport i specjalnie dla Was przygotowałam nowy cykl podcastów Multisport, „Co Cię rusza. Morsowanie". Ja sama kompletnie nie znam się na morsowaniu, ale do rozmów zaprosiłam wyjątkowych ekspertów: morsa z kilkunastoletnim doświadczeniem, kardiologa, psycholożkę, morsującą dietetyczkę i trenera oraz specjalistę od oddychania. Podpytywałam także różne osoby z mojego otoczenia, o ich doświadczenia oraz obawy związane z morsowaniem i na bazie tych rozmów powstało 6 odcinków, które mam nadzieję, pomogą Wam zrobić pierwszy krok w stronę przerębla z zimną wodą. Followujcie nas na Spotify, zostawiajcie recenzje w Apple podcast, a ja gorąco zapraszam Was do wysłuchania szóstego, ostatniego odcinka.

[00:01:07] J. PACHAŁKO: Maciej Szyszka prowadzi treningi oddechowe i mentalne. Właśnie o ten aspekt działalności pytałam go w podcaście. Rozmawialiśmy o roli oddechu w morsowaniu, o metodzie Wima Hofa znanego jako Iceman, a także o tym, czy morsowanie może być swego rodzaju medytacją. Zapraszam.

[00:01:46] KOBIETA 1: Najbardziej kręci mnie adrenalina. Ten moment wejścia, przystosowania się do tego zimna i wyjścia z tej wody, szybkiego ubrania się rozgrzania. Wtedy zachodzą w ciele takie niesamowite sytuacje, które tak naprawdę zachęcają mnie do tego, żeby zrobić to ponownie i jeszcze raz i jeszcze raz. Ale to już na pewno dochodzi do tego też budowanie odporności. Zauważyłam ogromne efekty, jeśli chodzi o moją odporność, które daje morsowanie. Super sprawa, naprawdę. Wcześniej dużo chorowałam. Jak zaczęłam morsować, to chorowanie się zmniejszało z czasem. Teraz już praktycznie w ogóle nie choruje.

[00:02:25] J. PACHAŁKO: Gdybyś miał od 1 do 10 uszeregować jak ważne jest oddychanie w morsowaniu, to, jaką liczbę byś wybrał?

[00:02:34] M. SZYSZKA: Ja myślę, że, to też jest troszkę zależne od zaawansowania tej osoby, która z tego korzysta. Więc jeżeli chodzi o osobę początkującą, to jest kluczowy element, żeby trochę skontrolować układ nerwowy, wpłynąć na powiedzmy osłabienie tego bodźca, jakim jest zimno. Bo zimno to jest po prostu jakiś tam bodziec, powiedzmy stresowych. I oddech jest jednym z mechanizmów, który daje nam możliwość kontrolowania po prostu tego stresu. Im łagodniej te pierwsze powiedzmy wejście przechodzi, tym łatwiej nam kontynuować potem dalszą przygodę z zimnem. Więc, to jest myślę dla mnie nr 1 i to co każdy może zrobić bez żadnych nakładów, czyli skoncentrować się na oddechu.

[00:03:16] J. PACHAŁKO: To ciekawe. Myślałam, że powiesz, że dla bardziej zaawansowanych oddech jest ważniejszy niż dla mniej zaawansowanych, a jest odwrotnie.

[00:03:22] M. SZYSZKA: Tak, bo powiedzmy ten bodziec, jeżeli już skoncentrujmy się na oddechu za pierwszym razem. To ten bodziec tak naprawdę coraz łatwiej nam znieść i coraz bardziej - przynajmniej tak jak ja robię - ten oddech staje się automatyczny. Mniej na niego musimy zwracać uwagę, a coraz bardziej na taki aspekt mentalny się zwraca uwagę. Potem bardziej np. pracuje się z rozluźnieniem mięśni i bardziej ze swoim umysłem, a oddech już jakby automatycznie się dzieje. Więc po prostu... Zresztą to też można zaobserwować. Jeżeli ktoś wchodzi pierwszy raz to te uderzenie zimna, ta stymulacja układu nerwowego momentalnie wpływa na sposób jego oddychania, przyspiesza ten oddech. Ten oddech jest spłycony raczej torem górnożebrowym powiedzmy. A osoba, która już miała ten kontakt, oswojona jest z tym bodźcem, już słabiej na niego reaguje. Dlatego właśnie ta osoba, która ma pierwszy raz kontakt bardziej powinna się skupić na oddechu i będzie miała większy problem po prostu z uspokojenie go. A ktoś, kto już jest trochę bardziej doświadczony, jednak będzie łatwiej mu to przychodzić. Pojawią się nowe, jakby tam płaszczyzny do pracy. Tak że dlatego tak ważne jest właśnie na samym początku o to zadbać.

[00:04:23] J. PACHAŁKO: Rozumiem. Dobrze, to skupmy się w takim razie najpierw na tych początkujących. Tak jak powiedziałeś, jak wchodzimy do wody to zaczynamy dyszeć. Tak sobie to wyobrażam, bo nigdy tak nie robiłam jeszcze, bo nie morsowałam wcześniej. Oddech przyspiesza i troszeczkę pewnie panikujemy. Powiedz, dlaczego to jest ważne, żeby ten oddech kontrolować, co to nam daje wtedy?

[00:04:44] M. SZYSZKA: Zimno jest jakimś takim stymulującym, powiedzmy stresem. Bardzo stresującym bodźcem. Uruchamia bardzo pierwotne reakcje organizmu i naturalnie ten oddech się będzie zmieniał. A my jednak chcemy wchodzić do tej zimnej wody w jakiejś dłuższej perspektywie. Jeżeli będzie to bardzo dla nas stresujące, bardzo trudno będzie dla nas powtórzyć to drugi raz. Im będzie to przyjemniejsze, tym będziemy mieli większą chęć wracania do tego. Więc tutaj chcielibyśmy, jakby na to wpłynąć przede wszystkim. Czyli w jakimś tam stopniu oddech jest taką furtką do układu nerwowego, do kontroli nad tym układem nerwowym. Czyli my możemy za pomocą odpowiedniego modulowania tego oddechu spowodować, że nawet nasze serce zwolni, uspokoi się i wtedy dopiero tak naprawdę możemy sobie w tej wodzie spędzić troszkę czasu. Jeżeli potrzebujemy, oczywiście być trochę tam dłużej. Tak że dla mnie to jest taki fundament, od którego w ogóle się zaczyna.

[00:05:40] J. PACHAŁKO: A masz takie wrażenie, że osoby, które zaczynają morsować nie pamiętają o tym oddechu? Ja nie wiem, czy to jest tak, że kiedy wkraczasz na tą ścieżkę morsowania jesteś taki podekscytowany, że dzisiaj już jest ta niedziela, kiedy morsujesz. Nie wiem, czy oddech pojawia się w ogóle w umysłach początkujących morsów. Jak to wygląda z Twojego doświadczenia?

[00:05:59] M. SZYSZKA: Z mojej perspektywy wygląda tak, że ten sposób, to podejście troszkę jest sprzeczne z tym, co się już uleżało w głowach powiedzmy ludziom. Czyli wcześnie na to w ogóle się nie zwracało uwagi i nie jest to powszechne podejście. Mimo, że ten oddech jest kluczowy, jest najważniejszy. W zasadzie nie ma ważniejszej czynności w naszym życiu, którą wykonujemy. I właśnie zimno trochę to obnaża, jaka jest jego rola, jaka jest jego siła. To jednak ludzie starają się troszkę to zagłuszyć i zagłuszyć trochę ten sygnał. To nie jest tak nawet, że oni nie pamiętają, tylko myślę, że w większości po prostu tego nie wiedzą. Oczywiście nie jest tak, że wszyscy. Dużo osób zdaje sobie z tego sprawę, ale nie jest to pierwsza rzecz, która jest uczona.

[00:06:4] J. PACHAŁKO: No właśnie. A co się w takim razie może wydarzyć, jeżeli tak wejdziemy do przerębla, pierwszy raz bez przygotowania i nie kontrolując tego oddechu?

[00:06:53] M. SZYSZKA: Wiemy, że jeżeli będziemy po prostu przyspieszać oddech, to w pewnym stopniu wywołamy stres. Bardzo łatwo można sobie to sprawdzić w warunkach domowych, chociażby sprawdzając jak się zachowa tętno przy przyspieszonym oddechu. Oczywiście to tętno będzie przyspieszać i akcja serca będzie przyspieszać. I teraz jeżeli nie skontrolujemy tego oddechu, to spotęgujemy po prostu ten bodziec. Już to zimno jest samo takie bardzo mocno stymulujące i pobudzające nasz organizm. Jeżeli jeszcze pójdziemy i oddechem podniesiemy tutaj stymulacje, to będzie to po prostu bardziej nieprzyjemne dla nas i będzie bardziej takie powiedzmy odrzucające może. Trudniej będzie nam to kontynuować. Myślę, że to tak najprościej będzie po prostu wytłumaczyć. Potęguje po prostu pracę układu nerwowego, pobudza go jeszcze bardziej. A wiadomo, że już tutaj to pobudzenie jest skrajne. Jeżeli ta temperatura wody jest koło zera stopni, czyli jak wykuwamy sobie ten przerębel, to już ciężko o silniejszy bodziec. Więc nie ma sensu jeszcze bardziej się pobudzać. Raczej uspokajałbym się.

[00:07:55] J. PACHAŁKO: Okej, a jeżeli w takim razie kontrolujemy oddech. To znaczy, że np. to doświadczenie zimna może być mniejsze albo że łagodniej je po prostu przeżywamy? O to chodzi w tym oddechu?

[00:08:05] M. SZYSZKA: Myślę, że doświadczenie zimna będzie bardzo podobne. Raczej nie będzie mniejsze, tylko - jeżeli mówimy o takim fizycznym doświadczeniu - ale po prostu my będziemy spokojniejsi z tym doświadczeniem. Czyli będziemy sobie od początku - jak to się mówi - zaprzyjaźniać się z tym. Dlatego, że jeżeli... Zasada jest właściwie taka, że jeżeli nie możemy czegoś pokonać, to lepiej się z tym zaprzyjaźnić. A zimno koniec końców tak, czy siak nas pokona. To jest tak silny bodziec, że nie jesteśmy w stanie tam za długo przebywać, więc musimy się z nim zaprzyjaźniać, musimy pozwolić mu oddziaływać i po prostu je odczuwać. To jest nasze sedno korzystania z tego.

[00:08:45] J. PACHAŁKO: To brzmi mocno: "zaprzyjaźnij się z zimnem". Brzmi jak coś nierealnego.

[00:08:50] M. SZYSZKA: Na pewno. To jest tak, że jeżeli ktoś tego nie doświadczał, to się to wydaje po prostu abstrakcją. Ale to jest też proces i nie trzeba wcale ten proces robić tak bardzo mocno inwazyjnie. Nie trzeba tam być od razu bardzo długo. Można sobie spokojnie z tego korzystać. Te pierwsze wejścia powinny być naprawdę krótkie do tej wody. Intensywne, ale krótkiej i najlepiej z osobą, która również jest spokojna i nam zwróci uwagę. Bo tak jak mówisz no nawet jeżeli powiemy komuś, że ma na ten oddech zwrócić uwagę on wchodząc do zimnej wody, może już o tym nie pamiętać na skutek tego sygnału. Więc dobrze, jak ktoś się znajduje w otoczeniu taki doświadczony, kto np. zwróci uwagę, żeby uspokoić ten oddech. Wydłużyć sobie ten wydech, spokojnie może się na nim skoncentrować zamiast na początku na tym zimnie. Więc to jest takie kluczowe.

[00:09:34] J. PACHAŁKO: A czy kontrola oddechu też pozwala nam po prostu dłużej przebywać w wodzie? To też chodzi o to, żeby wydłużyć czas w wodzie dzięki temu oddechowi?

[00:09:43] M. SZYSZKA: Może to wpłynąć na wydłużenie tego pobytu w wodzie, dlatego, że jeżeli zimna woda będzie pobudzać nasz układ nerwowy, no to oddechem możemy ten układ nerwowy uspokajać. Więc może to wpłynąć, ale to trzeba być już dosyć osobą doświadczoną. Na początku może też może być odczuwalne chociażby w taki prosty sposób, że zajmiemy naszą uwagę czymś innym. Może to być po prostu oddech i skoncentrujemy się na nim i nie będziemy czuć tego zimna, jako tego bodźca. Też czas nam szybciej minie, dlatego że będziemy bardzo mocno skoncentrowani i uważni. Czas przestanie, że tak powiem się liczyć. Tak jak powiedzmy przy medytacji. Ale, żeby nie odczuwać go, to już trzeba być zaawansowanym powiedzmy. Czyli, żeby ten czas wydłużać, koncentrować się na czymś innym po prostu, żeby zagłuszać ten bodziec trzeba mieć duże doświadczenie w tym. To już raczej wymaga czasu, żeby nasz układ nerwowy nam zaufał trochę, może tak.

[00:10:43] J. PACHAŁKO: Okej, ciekawe. Właśnie, to jeżeli już trochę weszliśmy na tematy tych doświadczonych osób. To ja też mam takie wrażenie, że kiedy mówimy o oddechu w morsowaniu, to pierwszą osoby, która przychodzi nam do głowy jest Wim Hof. Nazywany Iceman'em, który ma na koncie wiele rekordów związanych też z zimnem i który uczy o oddechu. Powiedz, czy Ty korzystasz z jego metody, czy znasz jego metodę i jak ona tak naprawdę wygląda?

[00:11:10] M. SZYSZKA: Może w ten sposób. Akurat miałem też okazję poznać się z Wimem osobiście, więc spędziłem z nim trochę czasu. Mogę coś tutaj więcej o tym powiedzieć. Jego metoda sama oddechowa ta, którą wszyscy najbardziej znają - ciężko będzie to opisać słowami, jak to wygląda, więc najlepiej sobie po prostu sprawdzić - polega na tym, że działa trochę przeciwbólowo. Przygotowuje nas pod tym kątem do wejścia do zimnej wody. Po drugie, same szybkie oddechy w tej metodzie - część jest po prostu szybkiego oddechu, a część wstrzymywania powietrza - są stresującym bodźcem. Czyli ten stresujący bodziec łączymy potem z wstrzymywanie powietrza na wydechu, czyli stres łączymy ze spokojem. Oswajamy się poniekąd z tym stresem, który wystąpi. Czyli taki robimy wyprzedzający bodziec i potem ten drugi sygnał w postaci tej zimnej wody nie jest tak zaskakujący dla nas. Czyi, jak już raz się zestresowaliśmy, to ten drugi stres nie robi już takiego wrażenia na naszym organizmie. To jest kolejna rzecz, ale sama idea tych oddechów jest tak naprawdę efektem przeciwzapalnym. Czyli działającym synergistycznie z zimną wodą. Zimna woda i adrenalina, którą wywołuje zimna woda działa przeciwzapalnie. I te oddechy też działają przeciwzapalnie, jeżeli je się dobrze zrobi. Więc te 2 efekty się potęgują i uzupełniają się. Zimna woda z oddechem Wima Hofa. Jego idea tak naprawdę była taka, że on zaobserwował swoją naturalną reakcję oddechową w zimnej wodzie i potem zrobił ją bez tej zimnej wody.

[00:12:40] J. PACHAŁKO: Acha.

[00:12:41] M. SZYSZKA: Chciał wywołać tą samą reakcję w zimnie bez zimna. Trochę zaczęła się w ten sposób. A potem ilość już tych oddechów itd. to już było związane z tym, że robiono pewne badania i w badaniach pewne rzeczy powychodziły, jak się zachowuje organizm. W przypadku takiej hiperwentylacji, która jest potem związana ze wstrzymywaniem powietrza. Czyli nie sama hiperwentylacja, bo to jest raczej negatywny aspekt, ale hiperwentylacja i potem wyrównanie tej hiperwentylacji, czyli wstrzymywanie na wydechu, powiedzmy do maksymalnych możliwość. Więc jak najbardziej oddechy Wima Hofa pomagają, ale najciekawsze jest to w tym, że dają nam efekt przeciwzapalny. Czyli taki efekt, którego bardzo potrzebujemy ze względu na słaby jakościowo stan, który obecnie mamy i ze względu na ilość rzeczy, które działa prozapalnie w naszym otoczeniu. Czyli powiedzmy zanieczyszczenie powietrza, to jak oddychamy w tym zanieczyszczonym powietrzu. Przez przetworzone jedzenie, które jemy przez to, że nie dbamy o higienę snu, siedzimy za dużo przy sztucznym oświetleniu, stres, który mamy. Czyli całe tak naprawdę środowisko nam nie sprzyja, a my nie uznajemy ten sen jako taki kluczowy element naszego życia. Raczej coś, czego chcielibyśmy się pozbyć, bo jeżeli śpimy to tak naprawdę nie pracujemy.

[00:14:03] J. PACHAŁKO: Marnujemy czas.

[00:14:04] M. SZYSZKA: Tak, marnujemy czas. A prawda wygląda zupełnie inaczej. Fajna rzecz była taka w momencie, jak przebadano ten efekt przeciwzapalny. Bo dlaczego to jest takie istotne. Ze względu chociażby na dużą ilość chorób autoimmunologicznych, jakie mamy w naszym otoczeniu. Ludzie, którzy mają choroby autoimmunologiczne muszą brać często leki przez cały czas, całe życie i w zasadzie biorą to, żeby osłabić efekty tej autoimmunologi, a nie leczą się w żaden sposób. I teraz robienie tych oddechów - nie chciałbym przekręcić, ale z tego, co pamiętam - przez 8 tygodni powodowało redukcję brania leków o 40%. Więc dla osoby, która ma to brać w jakiejś długiej perspektywie, czy do końca życia branie o 40% mniej leków jest chociażby odciążeniem organizmu. Bo wiadomo, że leki też... Każda substancja chemiczna, którą wprowadzamy organizm, też musi być zmetabolizowana i zostawia jakieś tam skutki uboczne. Zazwyczaj nie ma tak, że nie ma żadnych skutków ubocznych.

[00:15:08] J. PACHAŁKO: Czyli metoda Wima Hofa nie jest do końca metodą, która Cię wspiera w morsowaniu, to znaczy nie taka była jej pierwsza idea, prawda? Z tego co rozumiem.

[00:15:16] M. SZYSZKA: Tak, tak. Metoda Wima Hofa ona się składa z kilku elementów. Ten element oddechowy to jest jeden element. Element zimna to jest drugi element. Element takiej medytacji, uważności to jest kolejny i te trzy elementy się ze sobą wspierają wzajemnie. Czyli wchodząc do zimna poniekąd uzyskujemy medytację. Oddech, może nam też pomóc przy medytacji. Zimno może pomóc przy medytacji. Te wszystkie trzy elementy się między sobą wspierają tak naprawdę. Całościowo one są w tej metodzie synergistyczne.

[00:15:50] J. PACHAŁKO: Rozumiem. Tak jak sobie obserwuję osoby, które np. korzystają z treningów Wima Hofa. One np. bardzo długo przebywają w tej zimnej wodzie. Takie mam wrażenie przynajmniej, jeżeli gdzieś czytam ich relacje albo oglądam zdjęcia. Rozumiem, że to długie przebywanie w zimnej wodzie połączone z medytacją i z tym odpowiednim oddechem ma na celu poprawę jakości naszego zdrowia poprzez właśnie ten efekt przeciwzapalny, to jest idea? Żebym dobrze zrozumiała i żeby też słuchacze mogli dobrze widzieć, do czego tak naprawdę dążyć w tej swojej praktyce morsowania, medytacji, oddechu.

[00:16:27] M. SZYSZKA: Ja myślę, że do tego trzeba podejść w ten sposób, żeby dążyć do regularności przede wszystkim. Jeżeli chcemy zadziałać zdrowotnie, to liczy się to, żeby była powtarzalność. Czyli jeżeli ktoś wchodzi do wody długo i nie jest w stanie np. następnego dnia skorzystać z tej ziemi wody to znaczy, że absolutnie nie idzie w tą stronę zdrowotną. Teraz jest kwestia bardzo indywidualna. Z tego powodu, że jeden może być dłużej, a drugi krócej. Teraz nie można powiedzieć, że np. 5 minut jest optymalnym, czasem albo 10 minut albo 15. Jeżeli możesz wejść na tyle i następnego dnia wejdziesz znowu to jest okej. Może to być w postaci zimnego prysznica. Nie musi być to w postaci... Bo cały rok nie mamy dostępności. Znaczy ja mam, ale nie każdy ma. Korzystać z zimnej wody cały rok. Więc lepiej podejść tak, żeby była chęć korzystania z tego zimna. I niech to będzie jakimś wyznacznikiem czasu. Czyli chcemy zacząć i robić to do końca życia i robić to często, ale bardzo krótko tak naprawdę. Im robimy częściej, tym krócej, możemy wchodzić. Uważam, że dużym problemem jest obecnie takie porównywanie się jednej osoby z drugą i chęć bycia dłużej od osoby, która jest bardziej doświadczona lub mniej doświadczona, ale chociaż ma predyspozycje fizyczne lepsze. Nawet porównywanie się do siebie samego tutaj nie jest dobre tak naprawdę. Z tego powodu, że wiele czynników może na to wpłynąć. Czyli to, ile możemy wytrzymać w tym zimniej jest po części naszą możliwość znoszenia stres. A to jest zależne od jakości chociażby snu, tego co zjedliśmy to, ile mamy myśli w obecnej sytuacji, co mamy na głowie, czy mamy spokój do wejścia, czy też zrobimy to szybko i dalej musimy coś kontynuować. Tak że to jest zależne od bardzo wielu rzeczy. Dla mnie czas to jest jedna z gorszych rzeczy, tak naprawdę, jeżeli chodzi o miarę tego wszystkiego. Czas odciąga uwagę tak naprawdę od skupienia się na swoim organizmie i od skupienia się na jakiś odczuciach, które tak naprawdę zmieniają się ciągle, że tak powiem. To jest coś, na co powinniśmy zwrócić uwagę. Aczkolwiek w naszym, jakby świecie czas jest jakimś wyznacznikiem, jest jakąś możliwością pomiaru powiedzmy. Jeżeli powiemy, że ma się ktoś skupić na własnym ciele, to on częste, jeżeli tego nie robił wcześniej, to nawet nie rozumie, w jaki sposób to ma zrobić. Więc wiadomo, że czas jest łatwiejszy, ale absolutnie nie jest tym, czym powinniśmy się kierować.

[00:18:55] J. PACHAŁKO: Rozumiem. Dobrze, że o tym mówisz, bo rzeczywiście często pojawia się taka chęć rywalizacji. Ktoś już zaczyna morsować bardziej profesjonalnie albo częściej, to wtedy pojawia się taka rywalizacja. Może ja wytrzymam 5 minut, może ja 7, a może ja 15. Więc dobrze, że podkreślasz to, że to też nie jest najważniejsze. Czy w takim razie w tym aspekcie zdrowotnym ważne jest, to żeby po prostu korzystać z zimnych pryszniców albo zimnej wody codziennie, regularnie i dokładać do tego również aspekt oddychania?

[00:19:25] M. SZYSZKA: Tak. Aspekt oddychania i ten aspekt powiedzmy, o którym mówiliśmy zaprzyjaźnia się. Czyli taki aspekt mentalny. Ludzie myślą, że muszą cały czas korzystać z zimna. Nie jest tak. Czasem jest gorszy dzień i nie jest żadną ujmą na honorze wziąć sobie ciepły prysznic i po nim zrobić zimny. Trzeba to zrozumieć. Czyli zawsze wracamy sobie mentalnie do tego, co jest naszym celem. Jeżeli mamy niechęć przed robieniem tego, a chcieliśmy się z tym zaprzyjaźnić, to znaczy, że coś zrobiliśmy nie tak. Powinniśmy troszkę tutaj może zmodyfikować to. Zmodyfikować sposób działania. Też druga rzecz, która się pojawia, którą ja generalnie bardzo jej nie lubię. To jest coś takiego, że, żeby być dłużej w tej wodzie ludzie zaczynają troszkę oszukiwać swój organizm i zakładać sprzęt itd. W postaci jakimś tam butów, rękawiczek czegokolwiek. To Jest to, co nie jest kierunkiem i właśnie wymusza m.in. to mierzenie czasu i chęć bycia za każdym razem dłużej itd. Może powiem Tobie taką ciekawą rzecz, bo byłem w jakiejś tam znanej powiedzmy sieci sklepów, gdzie już znajduje się dział morsowania.

[00:20:31] J. PACHAŁKO: No tak, teraz morsowanie jest na topie.

[00:20:3] M. SZYSZKA: Znajduje się dział, gdzie można kupić różne sprzęty itd. I takie hasło główne tego działu to jest: "zachowaj komfort termiczny w zimnie".

[00:20:43] J. PACHAŁKO: Rozumiem, że to nie tędy droga?

[00:20:47] M. SZYSZKA: Nie tędy droga. Z tego powodu, że tam nie ma komfortu termicznego. Tam jest celowe wyjście z tego komfortu termicznego. Nikt nie chce tego zachować. Jeśli ktoś w tym zimnie nie odczuwa go, to znaczy, że ma coś nie tak z receptorami. Powinien to odczuwać właśnie i z tym bodźcem sobie radzić, a nie zaburzyć jego powstawanie. Z tego powodu, że jest to jakiś naturalny sygnał dla naszego organizmu, ile faktycznie powinniśmy być czasu. Więc jeżeli np. ktoś wchodzi do zimnej wody i mówi: "no ja muszę założyć to, bo mnie tak bolą ręce, że muszę wyjść po 30 sekundach", to może to znaczyć tyle, że on powinien być 30 sekund.

[00:21:27] J. PACHAŁKO: Czyli słuchać swojego ciała.

[00:21:29] M. SZYSZKA: Tak. A nie np. 5 minut. To jest właśnie coś takiego, że tracimy kontakt ze swoim ciałem, jakby nie było. I tak naprawdę dopiero jak nas coś boli, to zaczynamy z powrotem na niego zwracać uwagę, a to nie jest tędy droga.

[00:21:44] J. PACHAŁKO: To powiedz w takim razie, bo Ty prowadzisz takie treningi oddechowe, mentalne. Jak Twoim zdaniem wygląda taki idealny kontakt z zimnem, idealne zaprzyjaźnianie się z zimnym? Jak to powinno tak prawidłowo wyglądać?

[00:22:00] M. SZYSZKA: To znaczy ja może powiem... Nie chciałbym oceniać różnych możliwości, jak ludzie to robią, dlatego że sam kontakt jest dobry ogólnie. Więc ja może powiem jakoś jak ja bym to widział i mogę to uzasadnić, dlaczego bym tak to widział. Oczywiście, każdy ma swoją drogę

[00:22:17] J. PACHAŁKO: Jasne.

[00:22:18] M. SZYSZKA: I wcale ta moja nie musi być dla każdego. Ja bym widział to w ten sposób, że po pierwsze, jeżeli tam wchodzę na tą wodę, to zazwyczaj się nie rozgrzewam w żaden sposób. Ewentualnie jestem ubrany tak, że mi jest po prostu ciepło jak tam dochodzę. Nie rozgrzewa się, dlatego że nie chce wyprowadzać sobie ciepłej krwi do mięśni i potem za chwilę jej schładzać i żeby zimna krew wracała mi do serca. To może u zdrowotnie bardziej dotkniętych osób wywołać jakieś tam powiedzmy efekty uboczne. U większości raczej nic się nie stanie, ale po co wyprowadzać krew i zaraz ją generalnie tak naprawdę centralizować. Więc nie rozgrzewam się. Ale ludzie też to robią i to jest temat pewnie, że zawsze będzie dyskusja tutaj. Druga rzecz, to jest kwestia wejścia i zapanowania nad oddechem. Czyli raczej wchodzę sobie stopniowo, mogę się zatrzymać np. na wysokości kolan na chwilę, żeby ten organizm zobaczył z czym ma do czynienia i zdążył się aktywować, tak jak powinien. Często też wchodzę moczę od razu nogi i ręce, twarz. Czyli te kluczowe 3 miejsca, które powinny dostać impuls nerwowy. Co też spowoduje, że organizm zacznie się ogrzewać, jak poczuje na tych receptorach zimno. Też adrenalina się podniesie i zacznie się grzać. Czyli po prostu będzie lepiej przygotowany do tego bodźca. Czyli w momencie wchodzę. Nogi, ręce, twarz przemywamy, wchodzę do wody i ja zawsze - jeżeli oczywiście opanuje oddech- sobie siadam w tej wodzie. Z tego powodu, że jak sobie usiądę potrafię się zrelaksować i potrafię się rozluźnić. Jak będę stał, jest to jest dużo trudniejsze. I zamykam sobie oczy albo podziwiam sobie widok albo czasem sobie z kimś nawet rozmawiam, jak już jestem z kimś z kim wchodzę często np. Różnie, to bywa już. Tutaj można mieć różne szkoły, ale z takich ciekawszych rzeczy to też właśnie lubię sobie usiąść np. To jest dla mnie większy relaks.

[00:24:07] J. PACHAŁKO: Ciekawe. Niewiele osób siada z tego, co widać na zdjęciach np.

[00:24:10] M. SZYSZKA: Dokładnie. Więcej osób np. stoi. Ale ciekawostka jest taka, że jak jeżdżę w różne miejsca, to tam zazwyczaj ja wchodzę tam, gdzie jest płycej, a tam nie ma ludzi. Wszyscy stoją. Dla nich to jest za płytko, a dla mnie jest idealnie. Więc ja generalnie mam zawsze większy spokój, jest to bliżej dla mnie natury. Więc jest dla mnie to powiedzmy ten aspekt jeszcze wizualny, bardziej czasem atrakcyjny. Nie lubię hałasu, nie lubię zamieszania itd. Tych rzeczy, które często się gdzieś temu morsowanie towarzyszyły i ten kierunek też zyskuje sobie dużo jednak fanów. Z tego powodu, że widać coraz więcej jednak młodszych osób, które z tego korzystają i nie jest już to jednak kojarzone z tym morsowaniem, które gdzieś tam zawsze widzieliśmy, w jakiś tam serwisach informacyjnych. Poprzebierani ludzie biegali do wody itd. Jednak ludzie szukają ciekawych miejsc w naturze, żeby tam wejść i jeszcze często robię coś takiego, że lubię w ogóle wchodzić np. bez ubrania, w ogóle. To dla mnie też inaczej jest wejście w ubraniu inaczej bez. W sensie ubraniu - w samych kąpielówkach.

[00:25:18] J. PACHAŁKO: Rozumiem.

[00:25:19] M. SZYSZKA: Jest zupełnie inne odczucie i wtedy też fajniejsze są takie miejsca zupełnie, gdzie nie ma ludzi. Oczywiście jeżeli np. jest taka sytuacja, bo to też często się pojawia, że okej tam też założenie ewentualnie butów itd., bo nie znamy dna. To też jest jakiś tam oczywiście argument. Żeby gdzieś tam sobie założyć, ale równie dobrze można założyć klapki. Nie trzeba założyć butów, które mają właściwości ogrzewające.

[00:25:46] J. PACHAŁKO: Jasne.

[00:25:47] M. SZYSZKA: Albo utrzymujące ciepło. Tak że u mnie to tak wygląda. Bez żadnych elementów, z zamoczeniem głowy, rąk, stóp. Najczęściej, żeby sobie gdzieś tam usiąść i wtedy łatwo się skoncentrować na oddechu. I w spokoju, w naturze chwila po prostu dla siebie i oderwanie się trochę od tego pędu, w którym żyjemy, a nie przenoszenie tego pędu tam. Gdzie to może być tak naprawdę jakąś pustką, której nam brakuje trochę i spokojem.

[00:26:18] J. PACHAŁKO: Tak to jest ciekawe, bo to tak naprawdę pojawiają się dwa różne sposoby na morsowanie. Jeden to jest te endorfiny i takie bycie w dużej grupie i śmiech i żarty, a z drugiej strony to może być tak jak Ty teraz mówisz. Medytacja, odosobnienie i właśnie złapanie tego spokoju, którego też nam w życiu brakuje. To jeszcze teraz wróćmy na chwilę do oddechu. Wspomniałeś też o nim teraz jak rozmawialiśmy. Czy jeżeli ja np. wchodzę i chce morsować i nie wiem, jak powinnam prawidłowo oddychać. Gdzie mogę się tego nauczyć? Czy są jakieś szkoły, czy są jakieś warsztaty, kursy, czy może ja po prostu to już umiem, tylko muszę sobie przypomnieć, jak to wygląda?

[00:26:58] M. SZYSZKA: To jest bardzo generalnie proste w teorii, więc bardzo łatwo to spróbować. Jeżeli potrafię wydłużać wydech, to znaczy, że go zaczynam kontrolować.

[00:27:08] J. PACHAŁKO: Wydłużać wydech?

[00:27:10] M. SZYSZKA: Tak. Dłuższy wydech to jest kontrola. Jeżeli potrafię wydłużyć wydech, to będę miał wpływ na zwolnienie akcji serca. Oczywiście nie od razu, ale wiadomo. Czyli wchodzę sobie do tej zimnej wody, robię sobie powiedzmy wdech nosem i staram się ustami jak najdłużej wypuścić powietrze. Jeżeli ktoś zaczyna. Jeżeli jest bardziej powiedzmy zaawansowany, chociaż może to zacząć oczywiście tak naprawdę początkująca również osoba, spróbować zrobić. To bierze sobie wdech nosem i wydech nosem i to według mnie jest najbardziej prawidłowa metoda. Czyli, jeżeli potrafię oddychać przez nos cały czas, to znaczy, że mam wpływ na swój organizm, mam wpływ na stres. Jak się otwierają usta. To jest druga rzecz. Czyli wydłużenie oddechu, to jest jeden element. Oddychanie cały czas przez nos, to jest drugi element. Jeżeli ktoś potrafi sobie oddychać, spokojnie nosem i wydłużać wydech, to jest dla mnie idealnie. Nie ma co tutaj więc, jakby komplikować. To jest bardzo proste. Wydłużony wydech i oddech nosem, to są dwa aspekty, które świadczą o spokoju tak naprawdę. Ja oczywiście czasem robię na warsztatach coś takiego, że - może to zabrzmieć dziwnie - ale zaklejam plastrem usta ludziom przy wejściu do zimnej wody. Czyli po prostu nie mają wyjścia i muszą zaufać temu swojemu oddechowi. Oczywiście jest to poprzedzone jakimś przygotowaniem itd. Tak że nie wygląda to tak drastycznie może jak brzmi, ale bardzo dobrze się sprawdza. Jest to taki test, że wiadomo, że ten oddech zapracował na naszą korzyść, jeżeli potrafimy to zrobić.

[00:28:43] J. PACHAŁKO: A to jest tak, że my pewnie dążymy do tego, żeby oddychać ustami, prawda? My chyba tak się trochę przyzwyczailiśmy, już teraz, że usta biorą jakiś udział w tym oddechu.

[00:28:53] M. SZYSZKA: Niestety tak jest. Już kilka lat z tą świadomością walczę i staram się ją zmienić. Nie powinno się to pojawiać z tego powodu, że usta nie mają żadnych właściwości, jeżeli chodzi o nasze oddychanie. Nawet można powiedzieć więcej, że osoby oddychające ustami są w stanie nabawić się wielu chorób, które ciężko są diagnozowane i raczej są podciągane pod choroby cywilizacyjne. Z tego powodu, że obniża się w ten sposób transport tlenu i dostępność tlenu dla naszych komórek, a jeżeli mamy stres, to wiadomo, że ten stres łączy się też z brakiem dostępności tlenu dla komórek. Czyli możemy spotęgować ten efekt stresu lub go wywołać oddychając po prostu przez usta. I niestety ludzie nie zauważają tego i nie łączą tego z problemem, bo ten problem często jest taki zakamuflowany. On nie robi problemu z perspektywy jednego dnia, tylko w dłuższej perspektywie. Dlatego nie łączymy tych problemów z oddechem, tylko szukamy jakiś innych rzeczy, tak naprawdę. Czyli mamy problemy z astmą, mamy problem z alergią np. czy z bezdechem sennym, czy z chrapaniem, czy z bólami głowy, z problemami z koncentracją, z depresją. To nie jest łączone z oddechem, a to jest bezpośrednio połączone. Tak że może to jest trochę szerszy temat, jeżeli chodzi o oddech, niezwiązany tutaj stricte z zimnem. Ale bardzo dużo mamy problemów tutaj i chorób cywilizacyjnych związanych z tym, jak oddychamy. Łącznie z tym np. że mamy krzywe uzębienie, próchnice, zmianę struktury szczęki, zmianę wyglądu budowy twarzy. Różne tutaj rzeczy. Tak naprawdę cukrzyca może mieć tutaj problem, jeśli chodzi o oddech również. Bardzo, bardzo, bardzo szeroki temat. Powoli ta świadomość gdzieś tam, ile się udaje, to ta świadomość zmienia po prostu, pomagając ludziom i oni dalej świadczą o tym, jak to wygląda.

[00:30:56] J. PACHAŁKO: To bardzo ciekawy temat. Jeszcze tylko zapytam o ten nos. Dlaczego, jest tak, że nosem jest lepiej niż ustami, z czego to wynika?

[00:31:03] M. SZYSZKA: Wynika z jego właściwości. On ma mniej więcej około 30 funkcji takich w naszym organizmie. Chociażby przepływ przez ten nos stymuluje nerw węchowy, który jest bezpośrednio połączony z ośrodkiem chemicznym w mózgu, czyli ośrodkiem odpowiedzialnym za nasze emocje. Więc szybkość przepływu tego powietrza decyduje o pobudzeniu naszego mózgu. W takich rzeczach stricte powiedzmy zdrowotnych, to wiadomo, że oczyszcza, nawilża, ogrzewa powietrze, ogranicza ilość tego powietrza. To jest ważne, bo im mniej oddychamy tym lepiej. Taka jest zawsze zasada. Z takich ciekawszych rzeczy produkuje tlenek azotu. Tlenek azotu produkowany w zatokach jest w ilości dwudziestokrotnie większej niż u osoby oddychającej przez usta. A tlenek azotu powoduje rozszerzenie naczyń krwionośnych i lepszy transport tlenu. Czyli można oddychać mniej, a tlenu dostarcza się więcej. To jest kluczowe. Czyli możemy mniej oddychać, praktycznie jesteśmy spokojniejsi. Tutaj oczywiście dochodzi też oddech przeponowy, praca przeponą jako kolejny aspekt, który wpływa na spokój. Ale nos tutaj ma bardzo dużą rolę, bo mniej nabierzemy powietrza też przez dziurki w nosie, a przez usta, chociażby przez samą średnicę, co jest widoczne gołym okiem. I w kontekście ostatnich wydarzeń też, które mieliśmy i tego tlenku azotu. Tlenek azotu produkowany przez nos uniemożliwia replikację wirusów i bakterii. Ludzie też tego nie rozumieją. Dlatego, że nie mogą one się namnażać, jeżeli oddychamy nosem i to został też pokazane w badaniach w 2009 roku.

[00:32:38] J. PACHAŁKO: Jasne.

[00:32:39] M. SZYSZKA: I może jeszcze inaczej. Nagroda Nobla też było za to, więc może to trochę zmotywuje. W '94 roku, jak pamiętam, była nagroda Nobla za to, za rolę tlenku azotu. Więc jeżeli ktoś kwestionuje, to może się zainteresować troszkę tym głębiej.

[00:32:55] J. PACHAŁKO: Sprawdzić nagrody Nobla, rozumiem. To jest bardzo ważne myślę, co mówisz. Też jak po prostu mamy takie doświadczenia oddychania i oddychamy przez nos, to subiektywnie wydaje nam się, że tego powietrza jest mniej i jak czujemy, że nam go brakuje, to automatycznie otwieramy usta, a to nie jest dobra droga. To ja w takim razie jeszcze - troszkę Cię już podpytywałam - w jaki sposób my się możemy tego oddychania nauczyć? Przez nos, przeponowego, spokojnego. To jest właśnie wyjazd na warsztaty, takie jak u Ciebie, czy jakoś sami też to możemy zrobić?

[00:33:28] M. SZYSZKA: Możemy oczywiście zrobić wszystko sami, bo te rzeczy są proste bardzo. Tylko czasem brakuje nam jakiejś osoby, które nam to pokaże i czasem uświadomi, że my mamy tą moc. Może tak: wszystko jest do zrobienia i to są często bardzo proste rzeczy, tylko nawet jeżeli powiemy takiej osobie, żeby zaczęła oddychać nosem, a ona ma problemy, to ona stwierdzi, że to jest niemożliwe. Więc często po prostu trzeba wykonać ćwiczenia, które przygotują ją tak naprawdę do fizjologicznego oddechu. Jeżeli ten oddech jakiś taki negatywny utrwalał się przez jakiś dłuższy czas, to również przywrócenie takiej mechaniki typowo, pracy mięśni oddechowych zajmie trochę czasu i dobrze, żeby ktoś to skorygował. Jeżeli robiliśmy coś przez wiele lat źle, to też sami nie wiemy, jak to jest, dobrze. Ciężko będzie to po prostu nam poprawić. Aczkolwiek oczywiście moglibyśmy tak naprawdę zrobić to sami, ale realnie jest to po prostu bardzo mało prawdopodobne. Ze względu na to, że też czynność powtarzamy 20000 razy na dobę i utailiśmy sobie bardzo mocno, często niektóre rzeczy. One już na poziomie mięśniowym są utrwalone i czasem nawet tutaj trzeba zaingerować fizjoterapeutycznie albo osteopatycznie nad tymi partiami, które zostały obciążone bardziej na skutek niewłaściwego oddechu.

[00:34:46] J. PACHAŁKO: Jasne, rozumiem. Wydaje się, że taka mała rzecz, a tak naprawdę bardzo dużo tu się kryje różnych dodatkowych wątków wokół tego jednego tematu. To powiedz jeszcze - już tak powoli zmierzają do końca - czy w takim razie teza, że zanim zaczniemy morsować, powinniśmy się zastanowić nad swoim oddechem, którą właśnie wypowiedziałam, jest słuszne? Czy Ty się z nią zgadzasz, czy niekoniecznie?

[00:35:09] M. SZYSZKA: Wiesz z moje perspektywy myślę, że to jest kluczowe. Właśnie z takiej perspektywy korzystania dłuższego i posiadania większego spokoju, większej radości z tego jest bardzo istotna. Może to naprawdę być bardzo pomocne dla wielu osób. Zresztą taki jest też feedback od osób, które jednak skorzystały z tego, że bardzo dużo to zmienia. Nawet często nieświadomie ludzie po prostu to robią i nie wiedzą czemu, ale niektórzy po prostu bardzo gwałtownie reagują na ten bodziec. I ta wiedza by im bardzo pomogła. A niektórzy wejdą w to instynktownie i nie ma problemu. W tak będącym obecnie świecie i tej ilości bodźców, czasem ten bodziec nie jest taki mocny dla wielu osób.

[00:35:48] J. PACHAŁKO: A to tylko zimno.

[00:35:51] M. SZYSZKA: Zimna woda, 0°. Często też tak jest. Jak ktoś tego stresu doświadcza dużo i poszukuje dużo tej dopaminy, która jest, to zimno jest tym źródłem dopaminy. To jest takie wciągające po prostu dla wielu osób. Aczkolwiek tutaj też źródło dopaminy jest jakby nie było związane z wysiłkiem fizycznym. Jest naturalną nagrodą za wysiłek fizyczny, więc jest to dobre akurat połączenie.

[00:36:14] J. PACHAŁKO: Tak, to prawda. Ale warto też mieć w pamięci to, że może zamiast sobie fundować dodatkowe haje powiedzmy, warto po prostu pomedytować, uspokoić się i zadbać o odstresowanie się i to możemy zrobić z oddechem.

[00:36:31] M. SZYSZKA: Dokładnie, bo tak naprawdę raczej nie będziemy mieć problemów z bodźcami stymulującymi w naszym życiu. Raczej w drugą stronę powinno być. Jesteśmy cały czas nauczani tego, żeby dużo robić, być produktywni itd., cały czas pracować. Ale nikt nas nie uczy, jak się zrelaksować, jak się uspokoić. Nikt nigdy nie równoważy tego. Bardzo dużo rzeczy, które teraz będą wychodzić. Czyli takich chorób jak depresja i chorób, które są związane jak nerwice z taką stymulacją, czy też bezsenność. Jest związanych z tym, że my po prostu nie potrafimy zrównoważyć tej naszej pracy umysłu. Nie potrafimy zrównoważyć tego pobudzenia, które dostajemy na co dzień. Dla nas np. relaks to jest pooglądanie telewizora. To dla wielu osób jest jedną z form relaksu, a oglądanie telewizora jest stymulacją po prostu układu nerwowego. Ze względu na ilość informacji chociażby bodźców, które docierają do niego i światła, które dociera do niego. Więc czasem nie wiemy, czym jest relaks. A oddech jest na pewno tym relaksem. Czyli możliwość skupienia na nim uwagi odciąga ją od pracy, od myśli itd. Jest takim kojącym, powiedzmy dla umysł bodźcem.

[00:37:40] J. PACHAŁKO: Super. Z tą myślą w takim razie zostawmy naszych słuchaczy. Dziękuję Ci bardzo.

[00:37:44] M. SZYSZKA: Dzięki.

[00:37:53] J. PACHAŁKO: Dziękuję Wam za wysłuchanie podcastu. To był ostatni odcinek z serii o morsowaniu. Mam nadzieję, że rozmowy z naszymi ekspertami pomogły Wam przygotować się do tego ekstremalnego sportu albo podjąć decyzję o tym, że spróbujecie za rok. Trzymam kciuki za Wasze morsowanie i czekam na relacje, więc śmiało oznaczajcie Multisport Polska w mediach społecznościowych. Będzie nam także bardzo miło, jeśli zostawicie recenzje w Apple Podcast i zaobserwujecie nasz podcast w Spotify. Do usłyszenia.