Akcja „Motywacja”, czyli jak wspierać bliskich w powrocie do formy

Zauważasz, że bliska ci osoba ostatnio, najdelikatniej mówiąc, wyszła z formy. Jak namówić ją do bycia fit? I czy w ogóle to robić?

Część z nas wybiera opcję milczenia. Bo przecież zadyszka przy wchodzeniu po schodach, czy dodatkowe kilogramy to temat, o którym rozmawia się dość trudno. Delikatny. I bardzo drażliwy.

Zmieńmy jednak punkt widzenia – gdyby ta sama osoba od tygodnia kasłała, skarżyła się na katar i gorączkę, czy też siedzielibyśmy cicho? A może poradzilibyśmy wizytę u lekarza, pozostanie w łóżku i odpowiednie leki? No właśnie.

„Sport to zdrowie” to może zbyt ogólne i nieco przesadzone hasło, ale jest w nim sporo prawdy. Aktywność fizyczna, prawidłowa waga oraz odpowiednia dieta to strażnicy zdrowia i dobrego samopoczucia. Motywowanie do „ruszenia się z kanapy” można więc porównać w pewnym sensie do doradzenia wizyty u lekarza, kiedy przeziębienie nie odpuszcza. Tyle, że faktycznie trzeba zrobić to znacznie delikatniej. Tym bardziej, że jak powtarza blogerka i statystyczka Janina Bąk „historia nie zna takich przypadków, że ktoś się czegoś nauczył, bo go upokorzono”.

Co w takim razie robić, aby pomóc bliskim wrócić do formy?

Możemy tu zadziałać trochę jak… ludzie tworzący reklamy. Bo przecież w pewnym sensie mamy do zareklamowania nowy styl życia. Zanim opracuje się kampanię reklamową, przez długi czas poszukuje się tak zwanego insightu – czegoś, co jest w stanie przekonać odbiorcę reklamy. To często najtrudniejszy etap pracy, bo przecież odbiorcą może być ktoś o zupełnie innych potrzebach i doświadczeniu niż twórca. Co robią w takim razie agencje? Badają grupę celową, zadają jej konkretne pytania i dopiero wtedy ustalają przekaz.

Podobnie powinno być z nami – zacznijmy od „badań”. Zadawajmy pytania dotyczące zdrowia, aktywności, samopoczucia. Mimochodem, w zwykłej codziennej rozmowie. Może się okazać, że np. niechęć do ćwiczeń leży w psychice i naszemu bliskiemu potrzebna jest najpierw terapia a dopiero potem karnet na siłownię.

Kluczowe jest tu odkrycie i postawienie potrzeb tej drugiej osoby przed własnymi. Inaczej nawet jeśli zaciągniemy ją/jego siłą na bieżnię, bo sami uwielbiamy bieganie, to i tak na dłuższą metę nic z tego nie będzie.

Nasza rada – poznaj przyczynę braku ruchu i odkryj czego naprawdę potrzebuje bliska osoba. Może chodzi o wstyd przed ćwiczeniem w grupie, a może właśnie o znalezienie grupy do ćwiczeń. Przyczyny mogą też leżeć w zdrowiu psychicznym i wtedy od niego trzeba zacząć, a może po prostu chodzi o brak czasu dla siebie i wystarczy inaczej poukładać rodzinne obowiązki. Nie zakładajmy, że to co działa na nas – ulubiona dyscyplina albo nasze motywacyjne motto, podziała na kogoś innego. Najpierw słuchajmy, potem doradzajmy.

Motywuj z empatią

Pamiętajmy, że ludzie lubią sami podejmować decyzje – lepiej więc podpowiadać niż zmuszać. Możemy też zastosować najlepszą możliwą technikę „Don’t tell. Show.” – pokazujemy, jakie efekty daje zdrowa dieta i odpowiednio dobrane ćwiczenia, świecąc własnym przykładem. Można np. częstować tę osobę swoimi „odchudzonymi” wersjami posiłków, opowiadać o efektach jakie dały ćwiczenia albo po prostu dzielić się endorfinową radością.

Niektórzy z kolei mają we krwi rywalizację i motywują ich dopiero konkretne wyzwania. Znając dobrze daną osobę, doskonale wiemy, jak reaguje na słynne „ty nie dasz rady?”. Nie można w tym rzecz jasna przesadzić i pomylić wyzwania z porównywaniem. Nie bez przyczyny tak popularne są memy z „synem koleżanki twojej mamy” – idealnym dzieckiem, któremu wszystko w życiu się udaje i do którego powinniśmy równać. Rzecz jasna - ideały nie istnieją a presja by porównywać się z innymi może tylko zaszkodzić. Ale już miesięczne czy roczne wyzwania, w których porównujemy własne wyniki, to całkiem niezła opcja.

Nasza rada – pokazuj bliskiej osobie, jak przyjemne są ćwiczenia i jak korzystna jest dieta, ale niczego nie narzucaj. Niech sama/sam wybierze dyscyplinę i sposób, w jaki chce wracać do formy. Jeśli wiesz, że motywują ją/jego wyzwania, znajdźcie wspólnie jakieś ciekawe, ale nie pozwól by bliska ci osoba porównywała się z innymi, np. celebrytami. Niech działa w swoim tempie.