Fitwashing to dokładnie to samo, tylko w odniesieniu do fit produktów. Kupujesz je, bo myślisz, że są dietetyczne, mają ulepszony skład i płacisz za jakościowy artykuł poprawiający twoje zdrowie. W rzeczywistości to tylko piękny marketing. Oto 6 znanych, ale też mocno podstępnych sztuczek, które mogą naciągnąć cię na niechciane zakupy. Rozgryź te strategie od podszewki.
„Bez cukru”, ale czy… „bez cukrów”?
Przyjrzyj się tym dwóm tabelom wartości odżywczych dla dwóch dżemów truskawkowych. Czy jesteś w stanie stwierdzić, który z nich to dżem bez cukru?
Składnik | Dżem X | Dżem Y |
Energia | 142 kcal/100 g | 214 kcal/ 100 g |
Tłuszcz | <0,5 g | 0,4 g |
w tym kwasy nasycone | <0,1 g | 0,12 g |
Węglowodany | 33 g | 52 g |
w tym cukry | 33 g | 47 g |
Białko | 0,7 g | 0 g |
Sól | 0 g | 0,04 g |
Dżem X to tak naprawdę dżem z cukrem, a dżem Y to dżem bez cukru: można kupić go nawet na dziale „dla diabetyków”. Jest w nim jednak prawie o 3 łyżeczki cukru na 100 g więcej! Nie jest to żadna nielegalna praktyka ze strony producenta. Analiza składu dżemów wskazuje, że dżem Y faktycznie został sporządzony bez dodatku cukru i syropów cukrowych. Jest w nim za to zagęszczony sok winogronowy, który tak mocno podbija zawartość cukrów prostych.
W dżemie X jest zwyczajny cukier, nawet na drugim miejscu na liście składników. Choć sok winogronowy wprowadza do artykułu Y też inne, zdrowe wartości odżywcze poza czystymi cukrami prostymi, nie wpływa to znacząco na faktyczną jakość i „prozdrowotność” dżemu. Jeśli zależy ci na redukcji spożywanych kalorii i niskocukrowej diecie, lepszym wyborem jest dżem X, ten z cukrem w składzie.
Jak nie dać się oszukać?
Nie ulegaj oznaczeniom „bez cukru” na opakowaniach i nie traktuj ich jako produkty z automatu zdrowsze i mniej kaloryczne. Zawsze warto porównać też tabele wartości odżywczej. Możesz się nieźle zdziwić.
Fit skojarzenia i przemyślane opakowania
Robiąc zakupy, pamiętaj, że producenci i specjaliści od marketingu potrafią świetnie grać na skojarzeniach.
- Białe i jasnoniebieskie opakowania artykułów spożywczych są postrzegane jako bardziej przyjazne diecie i odchudzaniu.
- Zarysy szczupłych sylwetek mają podpowiadać Ci, że Ty też możesz tak wyglądać, jeśli zdecydujesz się na zakup.
- Dodatek matchy, nasion chia, lub jagód goi, powoduje automatycznie, że produkt staje się postrzegany jako bardziej zdrowy lub mniej kaloryczny.
Jak nie dać się nabrać?
- Nie klasyfikuj produktów jako „fit” tylko dlatego, że jest w nich jogurt naturalny, jakiś modny superfood, lub kilka różnych rodzajów witamin.
- Ignoruj też dopiski w stylu „źródło 17 aminokwasów”, ich źródłem jest każdy produkt, który ma nawet minimalną ilość białka.
- Patrz na opakowanie przez pryzmat składu i tabeli wartości odżywczych.
- Staraj się ignorować starannie dobrany design i pamiętać o psychologicznych sztuczkach skłaniających cię do postrzegania produktu jako tego zdrowszego i bardziej fit.
Certyfikaty jakości „wystawione przez szwagra”
Jest wiele prawdziwych certyfikatów, które realnie oznaczają sprawdzoną jakość produktu. Specjalne oznaczenie zielonego liścia Unii Europejskiej umieszcza się na produktach BIO, charakterystyczny przekreślony kłos wskazuje na produkt bezglutenowy, a znak V-label jest dedykowany produktom wegetariańskim.
Prawdziwe certyfikaty są jednak bardzo często przekształcane i umieszczane w innej formie na etykietach, wykorzystując niewiedzę konsumentów, którzy nie zastanawiają się nad tym, na co patrzą. Znaki graficzne przypominające certyfikat, które nie niosą za sobą jednak żadnych konkretnych informacji, to np. znaczek BIO na tle zielonego drzewa, napis „nature”,”natural product”, „made by nature”, „fit”. Maja one przywoływać pozytywne skojarzenia i zachęcić cię do zakupu. Produkt nie musi jednak spełniać żadnych kryteriów, by stworzyć indywidualny znak graficzny i umieścić go na etykiecie.
Producenci nie mogą oczywiście kłamać na etykietach opakowań. Umieszczają więc w „podrobionych znakach i certyfikatach” zazwyczaj trudne do interpretacji frazy, np. „z natury”, które teoretycznie nie są fałszywe, ale nie niosą też żadnych informacji.
Jak nie dać się oszukać?
Sprawdzaj, czy certyfikat lub znak z opakowania, któremu się przyglądasz, faktycznie jest oficjalnie uznany i istnieje.
Ukrywanie cukru pod innymi nazwami
Innym klasycznym zabiegiem stosowanym, by produkty wydawały się bardziej fit, jest ukrywanie cukru w składzie pod innymi nazwami. Coraz bardziej świadomi konsumenci coraz częściej zatrzymują się na chwilę nad etykietą przed wsadzeniem produktu do koszyka. Szybki rzut oka na skład wskazuje, że nie ma cukru w składzie, ale może ukrywać się on pod innymi nazwami. Sacharoza, syrop glukozowy, maltoza… to wszystko praktycznie synonimy cukru.
Jak nie dać się oszukać?
Sprawdzaj dokładnie znaczenie każdego słowa w składzie, zapoznaj się z długą listą synonimów cukru, lub zerkaj w tabelę wartości odżywczych w pole „w tym cukry”, by dokładnie zbadać dany produkt.
Jak nie tłuszcz, to cukier; jak nie cukier, to tłuszcz
Innym ulubionym zabiegiem producentów żywności jest żonglowanie cukrem i tłuszczem w składnikach. Do produktów light o obniżonej zawartości tłuszczu dodaje się cukry lub maltodekstrynę. Tłuszczu faktycznie jest w tym produkcie mniej, ale kaloryczność jest utrzymana lub niewiele mniejsza.
Do produktów „bez cukru” często dodaje się za to więcej tłuszczu, równie kaloryczne zamienniki cukru, lub innymi sposobami utrzymuje się podobne właściwości wyrobu. Nierzadko wymaga to skorzystania z dodatkowych emulgatorów i zagęszczaczy.
Jak nie dać się nabrać?
Nie ma innego sposobu niż dokładne czytanie składu i tabeli wartości odżywczych danego produktu. Najlepiej porównując go z innym, podobnym, produktem tej samej kategorii.
Lepszy cukier „trzcinowy”, „brązowy” i „kokosowy”?
Wydaje ci się, że produkt z cukrem brązowym w składzie jest lepszy, niż produkt z cukrem białym? Mylisz się. Choć w przeliczeniu na 100 g, cukier trzcinowy i kokosowy faktycznie są od białego cukru bardziej zasobne w wiele minerałów, ich prozdrowotność to tylko pozory. W praktyce taki cukier nigdy nie będzie znaczącym źródłem potasu, magnezu lub innych minerałów, a tylko to wyróżnia go realnie od cukru białego.
Oczywiście nie dotyczy to słodzików takich jak ksylitol, erytrol, aspartam, stewia… te mają już zupełnie inny skład chemiczny i faktycznie inaczej wpływają na organizm. Przede wszystkim w mniejszym stopniu podbijają glukozę we krwi.
Jak nie dać się nabrać?
Nie przepłacaj za produkty ze zmienionym typem cukru w składzie. Jeśli chcesz zainwestować kilka złotówek w swoje zdrowie, zamiast sięgać po droższy produkt z cukrem trzcinowym w składzie, kup artykuł ze zwykłym cukrem, a do tego paczkę mrożonych jagód lub malin. Zdrowotna inwestycja zwróci Ci się z nawiązką.
Wyjątkowa sytuacja na rynku składników
W niedawnym czasie z uwagi na pandemię, wojnę w Ukrainie i kryzys energetyczny, występują problemy z dostawami niektórych składników. Częściej brakuje np. oleju słonecznikowego. Nie jest to celowy zabieg, ale producenci muszą zamieniać składniki na inne i szukać zamienników. W marketach możesz spotkać się więc z produktami, w których olej słonecznikowy zastąpiono np. olejem palmowym.
Etykiety produktów są jednak drukowane z dużym wyprzedzeniem. Unia Europejska dopuszcza więc zapisanie informacji o zmianach w składzie za pomocą dodatkowej naklejki lub wytłoczeń na opakowaniu. Te mogą pojawić się w nieoczywistych miejscach, np. obok daty przydatności do spożycia. Nie jest to typowy przykład fitwashingu, bo sytuacja nie jest planowana, ale zdecydowanie warto na to zwrócić uwagę.